Wybierając książki dla dzieci, dużą wagę przywiązujemy do ilustracji. Chcemy, aby były prawdziwe, duże, ciekawe i kolorowe.
Nasz ostatni zakup to „Książka bez obrazków”, w której nie znajdziemy ani jednej fotografii. Wewnątrz, na pierwszy rzut oka, widzimy pozbawione większej logiki, dziwaczne zdania o różnej wielkości i barwie, niedbale porozrzucane po pustych przestrzeniach. Ideą książki jest przeczytanie wszystkich tych słów nawet jeśli nie zawsze są one prawdziwe i do końca mądre.
I tak, rodzice są zmuszeni np. śpiewać piosenki, wydawać zabawne dźwięki, mówić jak roboty bądź małpy.
Nietypowa propozycja B. J. Novaka jest idealnym dowodem na to, że żywy kontakt z czytającym i możliwość interakcji mogą być dla dziecka ciekawsze niż ilustracje.
„Książka bez obrazków” to zabawny przerywnik w czytaniu pozycji z przesłaniem edukacyjnym. Naszym zdaniem, jej sukces w dużej mierze zależy od kreatywnośći i inwencji lektora. Watro więc zobaczyć jak interpretuje ją Maciej Sthur:
lub posłuchać autora w oryginale:
Szkoda tylko, że Maćka Sthura nie dodają w zestawie 🙂